W przestrzeni medialnej pojawiła się ostatnio informacja o tym, że Polska może żądać od Niemiec reparacji wojennych za zniszczenia, morderstwa i deportacje przeprowadzane przez Niemców w czasie II wojny światowej. Niemcy oczywiście odżegnują się od tematu twierdząc, że wszystko zostało uregulowane i sprawa jest zamknięta. Ponieważ życie składa się ze szczegółów warto zapoznać się ze szczegółami owych uregulowań.
Na konferencji pokojowej w Poczdamie Polska, oprócz zatwierdzenia ewidentnych strat terytorialnych na wschodzie, otrzymała: nową zachodnią granicę, która miała przebiegać na Odrze i Nysie Łużyckiej oraz przyznano nam prawo do REPARACJI WOJENNYCH OD NIEMIEC. O ile punkt pierwszy został zrealizowany, to punkt drugi do 1953 roku był realizowany w formie karykaturalnej. Polska otrzymywała bowiem „reparacje” poprzez ZSRR.
W ramach tych „reparacji” dostarczono do naszego kraju między innymi 5 mln sztuk dzieł klasyków marksizmu-leninizmu oraz 1 mln sztuk „Krótkiego Kursu Historii WKP(b)” autorstwa Stalina. Książki te zostały wydrukowane w NRD dlatego też zaliczano je do „reparacji”. Co ciekawe – aby korzystać z tego „dobrodziejstwa” musieliśmy ZSRR przekazywać węgiel wydobywany na Śląsku po cenach znacznie niższych niż ceny rynkowe.
Aby było śmieszniej 23 stycznia 1953 r. rząd Bieruta wydał oświadczenie o zrzeczeniu się reparacji od Niemców. Problem dla Berlina jest fakt, że oświadczenie to może być podważone. Było ono bowiem skutkiem dyktatu ZSRR, który naruszał suwerenność państwa polskiego oraz stawiał ówczesny rząd PRL w pozycji nierównoprawnego partnera stosunków międzynarodowych. Właśnie dlatego można uznać, że istnieją poważne przesłanki przemawiające za tezą o nieważności oświadczenia z 23 stycznia 1953 r., a co za tym idzie – koniecznością nowego uregulowania kwestii reparacji wojennych, które miałyby być wypłacone przez rząd w Berlinie.
To wszystko sprawia, że temat reparacji wojennych ma prawo nadal funkcjonować w dyskursie publicznym i wcale bym się nie zdziwił, gdyby w najbliższym czasie uległ on przekształceniu w konkretne roszczenia wobec Berlina. Biorąc powyższe pod uwagę wcale nie dziwi fakt tak mocnego zaangażowania się Niemców w finansowe wspieranie antyrządowej rewolty w Polsce.
Na marginesie.
Nieco więcej o ciężkiej pracy niemieckich pieniędzy w polskiej przestrzeni politycznej można dowiedzieć się z poniższego nagrania:
źródło: http://niewygodne.info.pl/artykul8/03917-Reparacje-na-6-mln-ksiazek-o-marksizmie.htm