Szanowni Państwo!
Nie wszystko, co mówił, a zwłaszcza – co pisał Lenin – było głupie. To znaczy – oczywiście, było, jakże by inaczej! Mądrość dzisiejszego etapu nakazuje, by się nie Lenina już nie powoływać – inaczej, niż w czasach stalinowskich, kiedy to każdy naukowiec, nawet nie będący jeszcze autorytetem moralnym, musiał powoływać się na Lenina, a zwłaszcza – na Stalina, nawet jeśli pisał o pszczołach. Dzisiaj jesteśmy na całkiem innym etapie, a poza tym – nastąpiło odwrócenie sojuszy, więc pewnie dlatego życiorysy wielu osobistości rozpoczynają się od roku 1990. Na przykład – że urodziły się, dajmy na to w roku 1945, a w roku 1990 wyjechały na stypendium do USA, po czym zostały autorytetami moralnymi. W takiej sytuacji powoływanie się na Lenina byłoby jaskrawym naruszeniem minimum konspiracyjnego i w prostej linii prowadziłoby do niszczenia tak zwanych „legend”, na których z kolei opierają się tak zwane „mity założycielskie” III Rzeczypospolitej, a zwłaszcza – mit okrągłego stołu.
Komuch, mówiąc nawiasem, rzeczywiście się wił, ale ze śmiechu – bo doskonale wiedział, że w ścisłym gronie osobistości naprawdę zaufanych, w Magdalence, właśnie kładzione są fundamenty ustrojowe III Rzeczypospolitej, w której komuchy nie tylko uzyskały od zaufanych gwarancję zachowania pozycji społecznej w nowych warunkach ustrojowych, ale również gwarancję zachowania tego, co w ramach uwłaszczenia nomenklatury sobie nakradły. Toteż kiedy teraz te gwarancje są kwestionowane, klangor podnosi się aż pod niebiosa. Na alarm bije nie tylko uwłaszczona komuna, ale biją również środowiska i osobistości, które magdalenkową siuchtę wtedy uwiarygodniały, budując przy okazji własne legendy, żeby odcinać od nich rozmaite kupony. Oto były prezydent naszego nieszczęśliwego kraju Lech Wałęsa wzywa do debaty na temat „Bolka” – zanim jeszcze minister Macierewicz zdąży odtajnić materiały Zbioru Zastrzeżonego przy Instytucie Pamięci Narodowej, a z kolei inni podpisują protesty, najwyraźniej uważając, że im więcej sygnatariuszy takich protestów, tym mniej wiarygodne będą fakty. A przecież zamiast podpisywać protesty, wystarczyłoby przedstawić dowód, że było inaczej. Skoro jednak dowodu nie ma, to nie ma rady; trzeba korzystać z zasady demokratycznej, głoszącej, że im większa Liczba – na przykład sygnatariuszy protestu – to tym słuszniejsza ich Racja.
Wróćmy jednak do Lenina, który – niezależnie od tego, jak ocenialibyśmy rozmaite jego pomysły – miał oryginalne spostrzeżenia. Na przykład – żeby „ufać i kontrolować”. Okazuje się, że to całkiem rozsądny pomysł, o czym mogli przekonać się niemieccy politycy i niemiecka prasa. Najwyraźniej albo nie wiedzieli, albo jeśli nawet wiedzieli, to musieli zapomnieć o tej wskazówce Lenina i w ogóle nie sprawdzili, czy to, co wypisuje żydowska gazeta dla Polaków pod redakcją pana redaktora Adama Michnika, czy też – co wygadują w tak zwanych niezależnych mediach głównego nurtu poprzebierani za dziennikarzy funkcjonariusze, albo konfidenci RAZWIEDUPR-a – ma jakiś związek z rzeczywistością, czy nie. Na przykład – że ostoją mocy i trwałości Rzeczypospolitej i w ogóle – całej naszej młodej demokracji, jest Trybunał Konstytucyjny.
Tymczasem okazało się, że Trybunał właśnie umorzył postępowanie w sprawie sejmowych uchwał, będących pretekstem tego całego klangoru i że pan prezes Andrzej Rzepliński ze swoim zdaniem odrębnym jest niemal osamotniony nawet wśród sędziów Trybunału. „Stąd nauka jest dla żuka”, to znaczy – dla wszystkich zatroskanych sytuacją w Polsce, by nie wierzyli w informacje podsuwane im przez RAZWIEDUPR, ani przez jego konfidentów – bo już od czasów sowieckich wiadomo, że nie zajmuje się on żadnym „wywiadem”, tylko dezinformowaniem i prowokowaniem opinii publicznej, by ją potem wykorzystać, a nawet – jak powiadają gitowcy – „przecwelować”. Zatem, kto wierzy w wiadomości kolportowane przez RAZWIEDUPR i jego agentów, podobnie jak każdy, kto słucha byłego prezydenta naszego nieszczęśliwego kraju Lecha Wałęsy, ten sam sobie szkodzi. Dlatego warto pamiętać o wskazówce Lenina, by jeśli nawet „ufać”, skoro padł taki rozkaz, to jednak „kontrolować”.
Stanisław Michalkiewicz