Gdy chciałam odzyskać rzeczy mojego dziecka, zadzwoniłam do tej fundacji Owsiaka, do tej orkiestry, przedstawiłam się, powiedziałam [przyp. red.: w jakiej sprawie dzwonię] …
Pani odpowiedziała mi, że to jest Wielka Orkiestra, a nie jakaś pomoc charytatywna i jeżeli mój dzieciak nie umiał sobie przypilnować, to mogłam z nim jechać na ten Woodstock i przypilnować jego i tych rzeczy.
Relacjonuje Wioletta Pierzchalska, matka Michała, który zmarł na przystanku Woodstock